Historia jednego referatu

Podziel się

Życie na prowincji po roku dwutysięcznym miało i jak mniemam, wciąż ma swoje pozytywne ale i negatywne strony. Do tych zdecydowanie negatywnych należały moje zarobki.

Za 4,80 za godzinę, ciężko zaplanować przyszłość, ciężko jest właściwie zaplanować cokolwiek.

Mogłem naturalnie dorobić. Narkotyki, kradzieże, rozboje, prostytucja bądź sezonowo owoce zrywane dla rolnika w dzień albo w nocy – na swoje konto. Pierwsze cztery opcje jakoś nie szły w parze ze zbiorem zasad, którymi się w życiu kieruję. Ostatnia była zdecydowanie poniżej poziomu mojej godności, wytrwałości, cierpliwości, w dowolnie przyjętej konfiguracji.

Na moje szczęście, wielu z obecnych magistrów bardzo doceniało biegłość z jaką władałem piórem. Biorąc ponadto pod uwagę fakt, że miałem bezkonkurencyjne stawki, zleceń było sporo. Któregoś, nie koniecznie pięknego dnia, otrzymałem zadanie, które wywróciło moje życie całkowicie. Odnoszę silne wrażenie, że nigdy już nie było i z pewnością nigdy już nie będzie takie jak przed nim.

Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek czym faktycznie jest czas? W jaki sposób postrzegają go inni? Czy próbowałeś dociec czemu Arabowie są tacy ekspresywni, głośni i jaki bezpośredni związek ma to z pojęciem „czas”? Nie? Nie musisz dramatyzować, szukać naprędce odpowiedzi w przeglądarce. Udzielę ci odpowiedzi. Właśnie wtedy miałem napisać pracę zaliczeniową na temat międzykulturowego pojęcia czasu. Właściwie nie chcę zasypywać cię informacjami na ten temat. Wnioski są proste i oczywiste jak fakt, że właśnie czytasz mój wpis.

Niegdyś, w krajach arabskich przez wzgląd na spore odległości, dzielące poszczególne jednostki, grupy społeczne oraz trudności w komunikowaniu się nie umawiano się w konkretnym miejscu, o ściśle określonej porze. Umawiano się raczej na zasadzie: „będę tu i tu (nazwa miejscowości, osady, stepu) o: wschodzie słońca, po zachodzie, etc. Niezwykle rzadkie były sytuacje, kiedy umawiający nie spotkali się. Następowało to zazwyczaj wtedy, gdy jedna ze stron została wcześniej zabita, zjedzona lub zmuszona do całkowitej zmiany trasy. Arabowie nigdy nie stoją w kolejkach, o pierwszeństwie decyduje mocno ekspresywny styl bycia.

Do dziś Arabowie żyją w ten sposób, zgodnie kulturową normą wypracowaną przez ich przodków, na którą niemały wpływ miała szerokość geograficzna, w której żyją, klimat oraz czynniki, które wymieniłem wcześniej. Dla ludności arabskiej pojęcia: „nie mam czasu”, „brakuje mi czasu”, „jestem spóźniony” nie istnieją. Ba, wyrażają oni niemałe zdziwienie, by nie rzec lekceważenie, gdy dowiadują się o naszej pogoni za czasem.

Nim zabrałem się za pisanie, poświęciłem tydzień na zbieranie wszelkich informacji.

Wystarczył tydzień, abym już nigdy potem nie wpisał w swoje CV punktualności.

Właściwie abstrakcyjne już dla mnie pojęcie „spóźniłem się” wpisało się w moje życie. Nie śpieszę się nigdzie: na rozmowy kwalifikacyjne, na egzaminy, do pracy, na spotkania. Nie ganiam z językiem na wierzchu autobusów, nie imituję sardynki w metrze w godzinach szczytu.

Nie mam zegarka i nie gonię czasu. Jestem szczęśliwy.

Adam Adaszyński, absolwent WUE


Podziel się