Płatni czarodzieje

Podziel się

Wystarczy wysłać e-mail lub sms. Czasami starają się korespondencyjnie dotrzeć do potencjalnych klientów. Po wpłaceniu określonej kwoty na wskazane konto bankowe, otrzymamy listownie poradę życiową. Musimy jednak pamiętać, że „wróżenie to usługa płatna i zarezerwowana dla osób pełnoletnich”. Jeśli chcemy uświetnić imprezę obecnością wróżki, nie musimy jej długo szukać. Ceny podlegają negocjacji.

Możemy zaopatrzyć się również w magiczne akcesoria. Co zrobić, jeśli cierpimy z miłości lub nie wiemy jak zatrzymać przy sobie „drugą połówkę”? Nic prostszego. Eliksir miłosny rozwiąże wszystkie sercowe problemy.

Na wszelki wypadek powinniśmy też za pomocą amuletu ustrzec się przed mocą zła, niebezpieczeństwem i wielkimi nieszczęściami. Brzmi niewiarygodnie? A jednak…

Koszt talizmanu to kilkadziesiąt złotych. Niezbyt wygórowana cena za spełnienie naszych pragnień. 

 

Jak zniszczyć wroga

Znacznie ciekawszym zagadnieniem jest rzucanie klątw i uroków. Z pomocą pośrednika możemy zesłać na nieprzyjaciół szarańczę, przyśpieszyć starość, zniechęcić do czynów cnotliwych, czy skłonić do rozpusty.

Wypełniamy formularz znajdujący się na stronie internetowej. Podajemy imię i nazwisko obiektu zemsty oraz miejsce najczęstszego przebywania. Nie obejdzie się bez opisu krzywd, jakich „ofiara” się dopuściła. Po uiszczeniu opłaty otrzymamy certyfikat.

Kolejny krok należy już do nas. Tu sprawa odrobinę się komplikuje. Musimy sprawić, żeby obiekt dotknął certyfikatu, na którym znajduje się formuła ostrzegająca, że anonimowy zleceniodawca postanowił rzucić klątwę. Adresat ma możliwość zapoznania się z opisem kary jaką poniesie, jeżeli nie poprawi swojego zachowania.

Od tego momentu wykwalifikowane media zaczynają telepatycznie wysyłać złą energię w kierunku obiektu. Zleceniodawcy pozostaje oczekiwanie na efekty. Jeśli ich nie ma, zawsze można złożyć reklamację.

Magowie wychodzą naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa, ale niestety nie gwarantują stuprocentowej skuteczności. 

 

Dlaczego?

Dlaczego nie myślimy racjonalnie? Dlaczego dajemy się nabijać w butelkę?

Zdarzyło mi się kiedyś pójść do wróżki. Z ciekawości i dla zabawy. Nigdy więcej tego nie powtórzyłam. Zdrowy rozsądek i niewiara mi nie pozwalają.

Czy nasza ciekawość jest aż tak wielka, że musimy sięgać po „magiczne” środki w celu jej zaspokojenia? Zastanówmy się wcześniej, czy nie padamy ofiarą oszustów żerujących na naszej naiwności.

Wróżką lub magiem  może zostać każdy. Wystarczy dobry pomysł na wyciąganie pieniędzy i własna strona internetowa lub chociażby linia telefoniczna. Potem trzeba już tylko czekać na klientów.

Statystyki mówią o stu tysiącach pracujących w Polsce wróżek i wróżów. Podobno wydajemy na wróżby około dwóch miliardów złotych rocznie!

Przeraża mnie myśl, że jest u nas tak duże zapotrzebowanie na tego typu usługi. Znam takich, którzy przed podjęciem każdej ważnej życiowej decyzji muszą skonsultować się ze swoją wróżką. Gorąco polecam im kozetkę terapeuty, lekarza, księdza… co kto woli. Ludzi, którzy naprawdę mogą pomóc.

Oto cytat ze strony internetowej jednej z firm, która świadczy odpłatnie usługi w sferze działania złych mocy:

„W związku z dużym zainteresowaniem nastąpiły opóźnienia w realizacji zleceń. Przepraszamy”.

Czarodziejski biznes kwitnie.

Ewa Miller, absolwentka WUE


Podziel się